Cypr to nie był kierunek, o którym do końca marzyłam. Jednak zaskoczył mnie pozytywnie i gdy będę miała możliwość z chęcią tam wrócę.

Lot

Nie przepadam za samolotami. Latanie nie jest dla mnie przyjemne. Raczej chce wsiąść i za chwilę już być miejscu. Lot na Cypr z Warszawy trwał ok 3h. Lądowaliśmy w Larnace. Tam też wynajęliśmy samochód i pod wieczór udaliśmy się do hotelu ( jeśli wypożyczacie samochód, sprawdźcie czy jest potrzebna karta kredytowa) Sama podróż do hotelu była dość śmieszna przez fakt, że na Cyprze panuje ruch lewostronny.  Emil podjął się tego wyzwania, ja nawet nie chciałam próbować. Początek był średni, ale po kilku minutach można się przyzwyczaić. Musicie pamiętać,aby na rondo wjeżdżać z lewej strony, później już z górki 🙂

Dzień pierwszy

Pierwszego dnia wycieczki obraliśmy kierunek na Cape Greco. Z Larnaki droga samochodem zajęła nam około godzinki. Cape Greco to nazwa niewielkiego przylądka który stanowi najdalej wysunięty na południowy-wschód fragment Cypru.Jeśli planujecie pobyt w Ayia Napa to będziecie mieli rzut beretem do tego miejsca.

Co warto zobaczyć właśnie tam?

Błękitna Laguna

To było pierwsze miejsce, w które się wybraliśmy i ja już byłam pod wrażeniem tego miejsca. Woda jest tam cudownie niebieska. Mogłabym tam siedzieć i wpatrywać się w nią godzinami, ale mięliśmy trochę rzeczy jeszcze do zobaczenia więc ruszyliśmy dalej.

Dosłownie kawałek dalej zobaczyć można Łuk Skalny ( Kamara tou Koraka) który powstał w wyniku zapadnięcia się fragmentu klifu do morza. Niestety miejsce to jest ogrodzone i nie można na niego wejść. Jadąc dalej dojechaliśmy do kaplicy Agoi Anargyroi. Cerkiew ta może nie zachwyciła mnie swoim wnętrzem, ale samo położenie kościółka jest naprawdę warte odwiedzenia. Zaraz za budynkiem znajdują się schody, którymi można zejść do do morza. Są tam co prawda skały, nie plaża, ale miejsce jest przepiękne.  Przy kościółku można spotkać też mnóstwo kotów, jak zresztą na całej wyspie.

Z jednego kościółka pojechaliśmy odwiedzić drugi w Protaras Ayios Nicolaos. Nie wiem dlaczego, ale te biało niebieskie kościółki tak mnie urzekły, że musiałam je odwiedzić i mieć zdjęcie na pamiątkę.

Wracając zahaczyliśmy jeszcze o jaskinie Morskie See Caves. Jadąc samochodem pamiętajcie, że ostatni kilometr drogi to bardzo kamienista szutrowa droga. Jechaliśmy bardzo powoli, bo baliśmy się, że uszkodzimy samochód, ale nic takiego nie miało miejsca. Jeśli miałabym wybrać jedno miejsce, które mnie urzekło na tej wycieczce to właśnie wybrałabym te jaskinie. Możecie zejść sobie całkiem na dół i zobaczyć wszystko z innej perspektywy. My zeszliśmy z Idą tylko do okna skalnego, które oczywiście było na mojej liście do zobaczenia. Gdyby woda była cieplejsza na pewno bym tam popływała…

Na sam koniec pojechaliśmy zobaczyć Most Miłości i na tym nasz pierwszy dzień zwiedzania się zakończył. Całość zajęła nam koło 5h. Gdybyśmy byli we dwójkę pewnie zobaczyliśmy z Emilem coś więcej, jednak będąc z Idą nie chcieliśmy już pierwszego dnia zafundować jej całodniowej wycieczki.

Oczywiście wieczorem wpadło jeszcze bieganie, inaczej być nie mogło 🙂

Dzień drugi

Tym razem trening wpadł z rana. Przyjemnie było pobiegać po plaży. Chociaż myślałam, ze wychodząc na trening po 7 będę jedną z niewielu biegających osób. Nawet nie wiecie jak bardzo się myliłam. Minęłam chyba ze 100 biegających osób 🙂

Następnego dnia udaliśmy się w głąb wyspy. Mieliśmy w planach zwiedzić Lefkarę. Nie żałuję, że tam pojechaliśmy. Zobaczyliśmy zupełnie inny Cypr niż ten nadmorski. Lefkara słynie z pięknej architektury oraz niesamowitych haftów. Polecam zgubić się w wąskich uliczkach z aparatem w ręku. Spacerując tam oczywiście robiłam mnóstwo zdjęć, bo ciężko było przejść obojętnie przez uliczki i nie uchwycić pięknych kadrów.

Będąc w tym miasteczku koniecznie musicie odwiedzić Kościół Św. Krzyża. Jedną z jego głównych cech jest srebrny krzyż, który według legendy nosi kawałek z oryginalnego Świętego Krzyża.

Centrum wioski jest niewielkie i na każdym kroku widać sklepiki z koronkami. Ręcznie robione koronki zostały wpisane w 2009 roku na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Będąc tam poczułam, że życie płynie wolniej, spokojniej. Nikt się tam nie spieszy, wszyscy są uśmiechnięci i wydaje się jakby na wszystko mieli czas. Fajnie było by tam zostać chociaż na dwa dni i po prostu odpocząć.

Z Lefkary udaliśmy się jeszcze zobaczyć Kato Drys, które tak naprawdę dzieli kilka minut jazdy samochodem. Wioska ta jest bardzo podobna do Lefkary. Też znajdziecie tam pełno pięknej, kolorowej architektury i wąskich uliczek. Jeśli nie macie czasu na zwiedzanie innych okolicznych wiosek, zostańcie przy Lefkarze.

Po zwiedzaniu miasteczek przyszedł czas na atrakcje dla Naszej Iduni. Chociaż jak później się okazało dla nas też. Pojechaliśmy do Camel Park. W środku oprócz wielbłądów, które można karmić ( jeśli wykupi się karob (chyba) za 1euro) są też inne zwierzęta. Powiedziałabym że to takie zoo, z przewagą wielbłądów. Jest tam też plac zabaw oraz restauracja. My skorzystaliśmy jeszcze z karmienia lemurów (5 euro od osoby) co było nawet dla nas z Emilem fajną atrakcją.

Wszystkie te atrakcje były niedaleko Larnaki, więc popołudnie spędziliśmy spacerując po jej uliczkach. Tutaj na pewno polecam zobaczyć zamek, Kościół Św. Łazarza, akwedukt Kamares czy słone jezioro z flamingami ( w okresie zimowym)

Dzień trzeci

Trzeci i ostatni dzień naszej wycieczki to Kurion, Skała Afrodyty i Limasoll.

Po godzince podróży dojechaliśmy na miejsce. Wycieczkę zaczęliśmy od Starożytnego Miasta Kurion. Wejście kosztuje 4,5 euro od osoby. Na miejscu można zwiedzić 11 stanowisk, które zostały zrekonstruowane przez archeologów. Na całe zwiedzanie miasta trzeba liczyć około 2 godzin. Miejsce bardzo ciekawe, z pięknymi widokami bo miasto znajduję się na wzniesieniu i co najważniejsze Idce bardzo się podobało, a bałam się,  że będzie szybko znudzona. Wszystkie skałki, schodki, ruiny bardzo przypadły jej do gustu. Pamiętajcie tylko, że nie ma tam gdzie się za bardzo schować przed słońcem, więc miejcie pod ręką czapeczkę czy kapelusz. My w lutym trafiliśmy na bardzo ciepły dzień i w sukience było mi tam za gorąco.

Po zwiedzaniu ruin ruszyliśmy dalej. Kierunek Skała Afrodyty. Trasa zajęła nam ok. 30 minut. Parkując samochód na parkingu ( bezpłatnie, płaciliśmy za parking w sumie tylko w centrum) udaliśmy się schodkami w dół i przeszliśmy małym tunelem na kamienistą plaże. Same kamyki były już tu atrakcją dla małych jak i dużych 🙂 Skałę zobaczyliśmy z jednej i z drugiej strony. Nie byliśmy tam jakoś bardzo długo. Ida też była już trochę zmęczona, więc pojechaliśmy dalej, a Ida w tym czasie drzemała. Zatrzymaliśmy się na sam koniec w Limasoll, tam zjedliśmy obiad, trochę pospacerowaliśmy i wróciliśmy do hotelu. żałuję, że nie starczyło nam czasu na większe zwiedzanie tej miejscowości, ale może jeszcze tam wrócimy.

Ogólnie Cypr zachwycił mnie przepiękną czysto-niebieską wodą. Koty, które spotykaliśmy na każdym kroku też dodają uroku tej wyspie. Samo zwiedzanie było przyjemne dla oka, wszystko co chciałam zobaczyć, zobaczyłam. Nie żałuje ani jednego miejsca do którego pojechaliśmy. Jedyne czego żałuje, to to, że tak mało jadłam tam grillowanego halloumi i sałatek greckich. Nie jestem w stanie odtworzyć tych smaków już tutaj w Polsce:)

PS. W tytule dodałam, że byliśmy na Cyprze 3 dni. Trzy dni zwiedzaliśmy, Przylecieliśmy w środę wieczorem, a w niedzielę rano wracaliśmy