Marzec był pierwszym miesiącem w tym roku, w którym nie miałam żadnych startów. Chciałam dobrze, bez żadnego rozpraszania przepracować ten miesiąc. W lutym nie byłam do końca zadowolona z przebiegu treningów, a jak było tym razem?
Szybkość
W tym miesiącu sporo było treningów szybkościowych. Zaczynając od 100m, kończąc na 400m. Odcinki 100m biegałam w lesie, resztę na stadionie. Wpadły też dwie zabawy biegowe 10×20 sekund oraz 6×1 minuta.
Z szybkością nigdy nie było u mnie większych problemów. Takie treningi są dla mnie w miarę przyjemne. Odcinki 100m w tym miesiącu biegałam w granicach 16-20 sekund, 150m odcinek najszybciej udało mi się pokonać w 25s, 200m w 34, a 400m w 1:14. Oczywiście nie wszystko biegałam na maksymalnych prędkościach, ale widzę dużą poprawę chociażby w stosunku do lutego.
Siła biegowa
Podbiegi, skipy i wieloskoki to moja pięta Achillesowa. Wydawało mi się, że jest już trochę lepiej, jednak jeszcze dużo czasu muszę poświęcić na tą jednostkę treningową. Brakuje mi siły i widać to na każdym treningu, nawet na zwykłym wybieganiu. Szczególnie w Lęborku. Górek mamy tutaj sporo, a ja na każdej się męczę. Przed ciążą nie miałam z tym aż takiego problemu. Minusem jest też fakt, że biegając w lasach pod Warszawą, mam prawie płaską trasę. Wcześniej byłam dobra na podbiegach i na zawodach żadne górki nie sprawiały mi problemu. Liczę, że do tego jeszcze w tym roku wrócę.
Bieg ciągły
Tutaj poczyniłam duży krok w przód. Niektórzy pewnie będą się śmiać, ale z ciągłych 4-5 km przeszłam na 6-8 km. Ten kto mnie zna, wie, że dla mnie dystans 8km to już jest bardzo długi ciągły 😉
Nie biegałam co prawda jakoś bardzo szybko. Te dłuższe w granicach koło 4:25-28/km, te krótsze nieco szybciej. Jeden z ciągłych bieganych w Lęborku na mojej starej pętli, która wcale do łatwych nie należy, pozytywnie mnie zaskoczył. Całość przebiegłam średnio po 4:08/km co jak na mnie było dość szybkim bieganiem.
Nie jestem typem wytrzymałościowca, więc biegi ciągłe to naprawdę dla mnie ciężki trening – wiem, jestem dziwna bo większość traktuje go jako jeden z łatwiejszych
Sprawdzian na 2km
Nie lubię tego słowa, zawsze przyprawia mnie o dreszcze 😀
Dobrze, że chociaż biegałam 2km, a nie kilometr. Na zawodach to co innego, a sprawdzian na tysiąc metrów nigdy nie wyszedł mi jakoś super.
Wracając do dwóch km, miałam zacząć pierwszy w tempie startowym na 5km, drugi utrzymać lub przyspieszyć. Założenia udało mi się zrealizować z nawiązką. Ostatni kilometr przebiegłam w 3:34 i stwierdziłam, że to nie był max – no cóż sama jakoś tego dnia nie byłam w stanie się zmusić do większego wysiłku.
Podsumowując
Ten miesiąc w porównaniu do dwóch pozostałych wypadł całkiem dobrze. W końcu przekroczyłam barierę 300km (chociaż w zeszłym roku już kilka razy mi się to zdarzyło) i miałam tylko jeden dzień wolny.
Dopiero pisząc podsumowanie zauważyłam dzień wolnego, bo wydawało mi się, że miałam ich więcej. Założyłam sobie, że jeśli będę zmęczona zrobię sobie wolne, więc cieszę się, że nie było aż tak źle fizycznie i cały miesiąc udało mi się przepracować.
Chciałam też skorzystać z okazji będąc u rodziców i wykorzystać jak najlepiej prawie dwa tygodnie w Lęborku. Nie zawsze mam okazję aby tyle tutaj być. Więc mimo, że robię tu to samo co w domu to jednak czuję się odciążona od niektórych obowiązków i mogę na spokojnie skupić się tylko na treningu, będąc prawie jak na małym obozie.
Jeśli chodzi o akcenty tutaj też widzę dużą poprawę. Organizm inaczej reaguje na niektóre treningi. Nie jestem po nich tak zmęczona jak wcześniej. Nadal jednak mam z tyłu głowy, że nie mogę do końca trenować tak jakbym chciała z trenerem, bo moja ferrytyna i żelazo są słabe. Liczę, że po zmianie żywienia, regularnym braniu witamin i jedząc pokrzywę wszystko za kilka tygodni będzie już na innych parametrach. Z karmieniem piersią też wychodzę na prostą, można powiedzieć, że już Idę odstawiłam, więc to też pewnie trochę mi pomoże.
Marzec w liczbach:
Kilometry w miesiącu – 329
Najlepszy tydzień w km – 85
Najsłabszy tydzień w km -66
Najdłuższe wybieganie – 15km
Ilość treningów w miesiącu – 30
A jak u Was wyglądał marzec?
PS. Jeśli ktoś nie czytał mojego podsumowania w lutym to zapraszam.