Czy kwiecień to dla mnie przełomowy miesiąc? Czy byłam zadowolona ze startów? Dlaczego zrobiłam kompleksowe badania serca? Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania, zapraszam do lektury.
TRENINGI
Kwiecień to miesiąc, w którym objętościowo wpadło prawie 40km mniej niż w marcu. Były tylko 4 biegi ciągłe, z czego jeden 8km reszta krótsza. Zrobiłam jedną szybkość na stadionie 10x200m kończąc ostatni odcinek w 34 sekundy – co było najszybszym odcinkiem w tym roku, o jakieś 30 setnych 🙂 Jeśli chodzi o resztę treningów szybkościowych to bazowałam na małych zabawach biegowych w lesie. Były to głównie 20 sekundówki, ale zdarzały się też 30 sekundówki. Siła to u mnie głównie podbiegi, raz zrobiłam skipy. Oprócz rozbiegań i w/w treningów wpadło u mnie jedno tempo, tylko jedno. Będąc u rodziców na Święta zrobiłam 5x600m. Odcinki biegałam następująco : 2:07;80, 2:07:00, 2:05;30, 2:03:80, 1:59:20 – trening całkiem fajny jeśli chodzi o samopoczucie i fakt, że nie jest to mój ulubiony dystans, chociaż lepszy niż tysiące 🙂
Dodatkowo w tym miesiącu powróciły po przerwie zimowej treningi firmowe, więc wpadło też trochę biegania z amatorami 🙂
STARTY
Po marcowej przerwie w tym miesiącu stanęłam na linii startu dwa razy. Tydzień przed pierwszym startem przyplątało się u nas przeziębienie, ale wcale mnie to nie zdziwiło bo ostatnio zawsze coś nas łapie przed biegiem 😀
Ale wracając do startu. 16.04 wystartowałam w Biegu Marszałka w Sulejówku na dystansie 5km. Z racji tego przeziębienia nie nastawiałam się na jakiś fajny wynik, chciałam pobiec chociaż to co w lutym. Ze startu nie chciałam rezygnować bo stwierdziłam, że będzie to i tak lepsze niż trening. Bieg rozpoczęłam w 3:37 i trochę zwolniłam bo stwierdziłam, że to chyba za szybko. Kolejne dwa kilometry wyszły po 3;42, czwarty z lekkim kryzysem w 3:49 ale nadal wiedziałam, że biegnę na przyzwoity wynik. Ostatni kilometr skończyłam w ok. 3:22 i na mecie zobaczyłam 18:13! To mój najszybszy bieg po ciąży i w końcu bliżej złamania granicy 18 minut. Poprzedni mój najlepszy wynik z zeszłego roku to 18:32 – więc stwierdziłam, że w końcu coś się ruszyło! 🙂
Drugi start to Grand Prix Lęborka – przełaj na dystansie 4km – i tutaj biegało mi się okropnie. Może nie lubię tras przełajowych, ale powinnam całą trasę pokonać dużo szybciej. Od samego początku, już na rozgrzewce czułam się dziwnie. Nie czułam, że będę zaraz startować. Dystans 4km przebiegłam średnio po 3:52, gdzie trzeci kilometr pokonałam w 4:10… ( a kilka dni później ciągły przebiegłam po 4:07, kończąc ostatni kilometr w 3;59) Myślę, że badania które robiłam w tygodniu przed startem gdzie biegłam do odmowy, plus kilka innych sytuacji złożyło się na to, że nie mogłam tutaj pokazać tego na co byłam przygotowana.
BADANIA
W końcu udało mi się zrobić kompleksowe badanie serca w Sportslab. Zdecydowałam się na nie bo wcześniej robiłam tylko zwykłe EKG spoczynkowe i dodatkowo zauważyłam, że czasem przy pomiarze tętna już po skończonym treningu moje serce dziwnie biło, tak jakby na moment się zatrzymywało, więc wolałam to sprawdzić. Badanie oprócz zwykłego EKG obejmowało jeszcze echo serca i EKG wysiłkowe gdzie biegłam do prawie maksymalnego tempa. To było moje pierwsze takie szybkie bieganie na bieżni, maska i kabelki nie ułatwiały mi biegania. Na końcu miałam wrażenie, że latam po tej bieżni na lewo i prawo 🙂 Po badaniu czułam się ciężko. Chyba gorzej niż po niejednych zawodach. Może też dlatego, że nie lubię biegać na bieżni mechanicznej. Wracając do badania i do wyników to na szczęście wyszły prawidłowe. Także jestem spokojniejsza i mogę dalej trenować nie martwiąc już się, że coś mi dolega – bo miałam już takie myśli.
Samo badanie może i nie jest tanie. Koszt to ponad 800 zł, ale myślę, że warto czasem zamiast zwykłego EKG spoczynkowego zrobić cały pakiet. Serce mamy tylko jedno, a zdarzały się już przypadki, że na spoczynkowym nic nie wychodziło, a na echu już tak.
Kończąc to moje krótkie podsumowanie uważam, że ten miesiąc był fajny. Głównie za sprawą biegu na 5km. W maju czeka mnie start na 10km i sama jestem ciekawa jak będzie mi się biegało.
Jeśli nie czytaliście mojego podsumowania marca to wystarczy kliknąć tutaj